Jazda na zderzaku to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych metod w Polsce, na danie do zrozumienia innemu kierowcy, że jego tempo jazdy powinno ulec natychmiastowej zmianie lub że jego czas na lewym pasie właśnie się kończy. Sytuacja ta ma ulec zmianie od roku 2019, bo proceder na widelec bierze Ministerstwo Infrastruktury.
Bodźcem do zmian w prawie drogowym są zapewne zatrważające statystyki, z których wynika, że liczba wypadków drogowych na autostradach i drogach ekspresowych wciąż wzrasta. W ubiegłym roku na drogach tego typu wydarzyło się aż 835 wypadków (rok 2016 – 688). Jak wynika z raportu Komendy Głównej Policji, na który powołuje się brd24.pl, główną przyczyną wypadków była nadmierna prędkość oraz niezachowanie odległości między pojazdami.
O ile w przypadku pierwszego powodu w perspektywie kilku najbliższych lat możemy spodziewać się rosnącej liczby odcinkowych pomiarów prędkości, tak w przypadku drugiego powodu dziwić może fakt, że odpowiednie organy zaczęły zastanawiać się nad rozwiązaniem problemu tak późno. Na zachodzie, w tym np. w Niemczech w minimalizowaniu zagrożenia ze względu na nieodpowiednią odległość pomagają już urządzenia automatycznej kontroli.
Na wprowadzenie nowych regulacji przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale już dziś warto zastanowić się nad “siedzeniem komuś na zderzaku”, tym bardziej jeśli prowadzimy motocykl. Ten jak wiadomo w przypadku nagłego hamowania poprzedzającego pojazdu lub innego niespodziewanego manewru, ma zdecydowanie mniejsze szanse na pomyślne wyprowadzenie kierowcy z opresji. A w tym wszystkim nie chodzi o nic innego, jak po prostu o nasze własne bezpieczeństwo.
Źródło: brd24.pl
[trending]
OK, ale pod warunkiem że zajmą się równocześnie ‘mistrzami lewego pasa’ !